Prawniku, na ile się wyceniasz? Ile jesteś wart?
Często zdarza się tak, że prawnik z którym pracuję cierpi, ponieważ pomimo ogromnego nakładu pracy, wiedzy, doświadczenia, uczciwości, rzetelności i poświęcenia swojej profesji nieomal całej energii życiowej, nie zarabia tyle, ile by oczekiwał.
To zaś powoduje frustrację, wypalenie, konflikt wewnętrzny. Po tylu latach nauki i aplikacji, miało być tak pięknie, a tu mówiąc krótko (i brzydko) „dupa” (wrażliwcy – wybaczcie, licentia poetica).
Powody takiego stanu rzeczy są różne, dziś przedstawię jeden z nich. Poniżej typowa (nieomal standardowa) rozmowa, która ma miejsce w czasie sesji coachingowej lub mentoringowej, gdy prawnik zdecydowanie chce pozostać w todze, jednak szuka sposobu, by przywrócić sobie (i w sobie) radość wykonywania zawodu.
***
Adam: ile bierzesz za rozwód?
Pan/i Mecenas: 2000 zł.
A: jaki to rozwód? Stawka wydaje mi się dość niska.
Mec: to rozwód bez orzekania o winie.
A: Bez orzekania, rozumiem. Ile zajmuje Ci czasu przygotowanie pozwu?
Mec: 4 godziny. W tym jest napisanie pozwu, drukowanie, kompletowanie załączników, kserowanie, jakieś czynności dodatkowe, czasem kontakt z klientem by o coś dopytać itd.
A: Jasna sprawa. Rozprawy?
Mec: sprawa się kończy na jednym terminie: 3 godziny na dojazd, a sama rozprawa trwa godzinę.
A: ile razy spotykasz się z klientem w takiej sprawie?
Mec: dwa razy, raz przy przyjęciu sprawy, drugi raz przed rozprawą, żeby wszystko omówić.
A: jak to wygląda czasowo?
Mec: godzina plus pół godziny, łącznie 1,5 godziny.
A: czy są jeszcze inne czynności w sprawie?
Mec: tak, na pewno. Dzwoni klient, czasem ja dzwonię, czasem trzeba zadzwonić do sądu, dopytać, ponaglić, przypomnieć, niekiedy uzupełnić brak formalny.
A: no tak, normalne czynności w sprawie, jak to się kształtuje czasowo?
Mec: przyjmijmy godzinę.
A: ok. Coś jeszcze?
Mec: nie.
A: świetnie. Policzmy to, ok?
***
W czasie rozmowy otwieram Excela, udostępniam okno w Zoomie i wszystkie te czynności skrupulatnie wpisuję w arkusz.
***
A: wychodzi na to, że jest to 10 i pół godziny. Podzielę 2000 zł przez 10,5 godziny. Wychodzi na to, że za godzinę w sprawie o rozwód bez orzekania o winie bierzesz około 190 zł. Pytanie jest takie, czy od tego odliczasz jeszcze VAT i podatek dochodowy, bo wiem, że z tym różnie bywa i wiem też że możesz nie chcieć ze mną wchodzić w szczegóły. Niektórzy moi klienci opłatę skarbową i koszty korespondencji biorą na siebie, nie obciążają tym klienta. Wówczas Twoje wynagrodzenie uległoby zmniejszeniu. Jeśli chcesz możemy odliczyć jeszcze te elementy oraz odliczyć paliwo, a nawet udział w każdej sprawie kosztów stałych kancelarii typu system informacji prawnej, leasing, najem…?
Mec: zostawmy tak jak jest na potrzeby tej sesji.
A: ok, jasne. Czyli mamy 190 zł za godzinę pracy w sprawie bez orzekania o winie, a gdyby to opodatkować, to ok 155 zł po podatku VAT i 125 zł po podatku dochodowym. Co Ty na to, czego jesteś świadoma/y?
Mec: to całkiem niezła stawka, gdyby nie liczyć podatków.
A: a możesz powiedzieć jak to jest w sprawie z orzekaniem o winie?
Mec: tu jest dużo lepiej, bo sprawa jest bardziej skomplikowana i droższa.
A: ile bierzesz?
Mec: 4600 zł.
A: policzymy jak poprzednio?
Mec: jasne, jestem ciekawa/y!
A: pozew z załącznikami i czynnościami dodatkowymi?
Mec: 5 godzin
A: rozprawy?
Mec: średnio 5 rozpraw, po 2 godziny każda.
A: czyli 10 godzin czas posiedzeń i 15 godzin dojazdy, zgadza się?
Mec: tak, łącznie 25 godzin.
A: spotkania z klientem?
Mec: pierwsze 1,5 godziny, kolejne przed każdym terminiem rozprawy po ok. pół godziny, co daje 1,5 godziny plus 2,5 godziny, łącznie 4 godziny, lekko licząc.
A: no tak, pół godziny na przegadanie sprawy, to może być mało.
Mec: no ale nie zawsze to spotkanie jest, więc tak, na potrzeby szacunkowego wyliczenia zostawmy.
A: ok, a telefony?
Mec: tu jest masakra! W sprawie z winą klient dzwoni często. Myślę, że tych rozmów może być około 3-4 godziny. A może i więcej?
A: z mojego doświadczenia nie są to zawyżone wartości, jednak jeśli nie liczysz w żaden sposób na bieżąco swojego czasu w sprawie, to i tak jest to w tej chwili praca czysto szacunkowa, może tu być duży margines błędu.
Mec: i dochodzą jeszcze czynności dodatkowe, załóżmy, że jest tego maksymalnie 2 godziny.
A: to wszystko?
Mec: tak.
I znów wszystkie dane lądują w Excelu.
A: wyszło 40 godzin. Jak sądzisz, ile więcej zarabiasz w sprawie z orzekaniem o winie?
Mec: 50 zł więcej?
A: zobacz… 4600 podzielić przez 40 daje nam 115 zł.
Mec: (cisza)
A: (cisza)
Mec: o kur…!
A: i znów tutaj pojawiają się dalsze zmienne – VAT, dochodowy, korespondencja, paliwo, system informacji prawnej, leasing, najem itp. Te wszystkie koszty i obciążenia pokrywasz z dochodów ze spraw, więc mieszczą się w wynagrodzeniu. Jak teraz to widzisz?
Mec: w życiu nie podejrzewałam/em, że w sprawie z orzekaniem o winie biorę mniej, niż w sprawie bez orzekania. W tej sprawie jest 4-5 krotnie większy nakład pracy, a biorę dużo mniej.
A: co wobec tego zrobisz? Jak mogę ja Ci pomóc w znalezieniu rozwiązania?
***
Co się w czasie takiej sesji dzieje dalej? Różnie to bywa.
Czasem pracujemy z przekonaniami (Mec: – klient mi w życiu tyle nie zapłaci, A: skąd wiesz? Sprawdzałaś/eś? Mi tyle płacili), innym razem pracujemy z poczuciem własnej wartości (A: na ile się wyceniasz? Mec: jak to siebie? Przecież rozmawiamy o stawce za godzinę mojej pracy? A: z czego Twoim zdaniem wynika to, że mec. Kowalski za godzinę bierze 400 zł, a mec. Igrekowski 400 euro?)… albo z jeszcze innym tematem.
Każdy jest inny i każdym z nas targają inne sprzeczności.
Kiedyś (nie raz) – gdy zaproponowałem przejście prawnikowi na stawkę godzinową – usłyszałem na sesji coś w stylu „klient mi tyle nie zapłaci”.
Przeliczyliśmy szybko jakąś jego „łatwą i dochodową” sprawę. Przykładowo o stwierdzenie nabycia spadku. Wynagrodzenie 2000 zł, czas pracy 4 godziny. Wyszło, że stawka za godzinę wynosi 500 zł. Klient był zdziwiony. Gdy przeliczyliśmy drugą sprawę o stwierdzenie nabycia spadku (tzw. wielopiętrową, żmudną, czasochłonną, gdzie stwierdza się nabycie po kilku pokoleniach), wyszło, że stawka (przy 2000 zł ryczałtu) wynosi już tylko ok. 100 zł.
Zapytałem, „czy może być tak, że klient który zapłacił Ci 500 zł za godzinę w gruncie rzeczy płaci Ci też za tę drugą sprawę, gdzie zarabiasz tylko 100 zł? Czyli klient w sprawie droższej rekompensuje Ci deficyt i niedoszacowanie w sprawie tańszej?”. Pan/i Mecenas odpowiedział/a, że tak.
Często też zachęcam podczas sesji do spojrzenia na inne profesje:
– fryzjer, który efektywnie spędza z klientką około 30 min za 160 zł, bierze za godzinę 320 zł (różnie, w różnych regionach)
– lekarz (mniejsza o specjalność), prywatnie bierze 200-250 zł za około 15 minut konsultacji, co daje np. 1000 zł za godzinę,
– serwisant pieca (kotła) min. 200 zł za 15 minut przeglądu serwisowego (łącznie 800 zł za godzinę).
Jak sądzisz, z jakiego powodu w sprawie tego samego typu Mecenasi biorą różne stawki? I z jakiego powodu wyceniają się gorzej od wymienionych przykładowo zawodów?
***
Zapraszam do dyskusji na LinkedIn: https://www.linkedin.com/posts/sornekadam_togabezwroga-prawnik-adwokat-activity-6836403816875864065-ymJr
Dziękuję Patronom na Patronite.pl: Rejentowi Michałowi S. oraz Piotrowi Łabno z Famatech.
Prawa autorskie:
© 2021, Adam Sornek, Fundacja „Ambicje.org”
Twój największy dar
edukacja Twój największy darCoś sprawia, że jednym się udaje, innym nie. Komuś wychodzi, komuś innemu nie. Ten ma, tamten nie ma.... U kogoś sukces, u kogoś innego porażka. Olga Tokarczuk wie o co chodzi, zna odpowiedź. Do tego stopnia uważa ją za klucz, że dzieli się...
Tak zwani „nauczyciele” prawników…
edukacja Tak zwani "nauczyciele" prawnikówSesja „1 na 1”. Klient - krótko mówiąc - jest człowiekiem - prawnikiem w poszukiwaniu sensu swojej zawodowej drogi... W pewnym momencie, na jedno z pytań odpowiada, że gdy zaczynał edukację - od pierwszego dnia studiów -...
Mentor to za mało…
Mentoring prawnika Mentor to za mało...Mentor mówi co masz robić - ma wiedzę, narzędzia, sprawdzone sposoby i techniki. Przychodzisz na sesję i mentor Cię prowadzi. Tak jak nauczyciel perkusji - znany bębniarz - prowadzi swojego ucznia. Tak jak znany polski piłkarz z...
KOŁO FORTUNY
Reprezentujesz jakiś model spojrzenia na swoje życie i na wszystko inne co Cię otacza. Twoje oczy, twój rozum, pewnie też serce jakoś patrzą na wszystko dookoła. Oceniasz, etykietujesz rzeczywistość i masz przez to jakiś pogląd na to czym jest twoje życie i czym jest...
ZACZYNAJ PRAWNIKU OD DLACZEGO?
PRZYCHODZI BABA DO LEKARZA, A CHŁOP DO PRAWNIKA CZYLI OPOWIEDZ MI KLIENCIE O SWOJEJ RECZYWISTEJ POTRZEBIE I MOTYWACJI Wczoraj byłem u Wojtka Herry @Wojciech.Herra. Gadaliśmy o rozwodach, pandemii, książce „Przepis na rozwód. Jak się rozwieść po ludzku?”, którą - gdy...
Znienawidzony dźwięk dzwonka
Wczoraj miałem sesję coachingową z Panią mecenas i nagle, ni z gruchy, ni z pietruchy - przy okazji rozmowy na temat (tak zwanego) „worklife balance” - zadałem jej pytanie: „jak często zmieniasz dzwonek w swoim telefonie?”. Zmianę dzwonka w telefonie podałem jako...
Ta sprawa jest do wygrania!
- Dzień dobry Panie Mecenasie, to są dokumenty o których rozmawialiśmy i o które Pan prosił - powiedział klient zaraz po wejściu do gabinetu. Widzieli się z mecenasem tydzień wcześniej, dokładnie wówczas zrelacjonował sprawę, miał tylko przynieść „papiery i dowody”. -...
Mecenasie, czy ostrzysz siekierę?
Walczyłem w swoim życiu o przetrwanie, które miała mi zapewnić renta rodzinna po świętej pamięci rodzicach. Nie mogłem się dostać na psychologię, gdyż w technikum mechanicznym, które kończyłem, nie było lekcji biologii. Nie wpadłem na to, by się jej nauczyć „poza...
Kiedy zespół kancelarii się rozpada…?
Często można zaobserwować sytuacje, w których jakieś nazwisko znika z nazwy spółki prawniczej. Ktoś wypada, następuje jakiś rozpad albo rozkład zespołu kancelarii. Bywa i tak, że odejście jednego, powoduje całkowity rozłam Zespołu na części. Ostatnio pisałem o...
Prawniku: posłuchaj Zespołu, on zna rozwiązanie
Ostatnio prowadziłem warsztat coachingowo - mentoringowy dla jednej z kancelarii (Zespół pow. 15 osób). Określiliśmy cel warsztatu (i cel Zespołu), efekt, który jest pożądany oraz ustaliliśmy kontrakt w grupie. Po około godzinie pracy wiedziałem, że tym konkretnym...
WYCZERPANE NADNERCZA
- Mam wyczerpane nadnercza - zaczął spotkanie bez jakiegokolwiek przywitania. Znali się już wystarczająco długo. Wiedział, że jego „ostatnia deska ratunku” - jak mawiał - się nie obrazi. - Co to znaczy? - zapytał, gdyż słyszał, ale wolał się w takich sytuacjach...
PRACOHOLIZM I PERFEKCJONIZM CZYLI RYSY
To była czwarta sesja, czwarte spotkanie. Wiedział już jak pracuje coach, z czym to się je. Początkowy opór już zelżał, złagodniał. W jakimś sensie polubił swojego „trenera”, choć nie o trening w tym wszystkim chodziło. Zdał sobie też sprawę, że to nie jest spotkanie...