WYCZERPANE NADNERCZA

utworzone przez gru 15, 2020Toga bez wroga

– Mam wyczerpane nadnercza – zaczął spotkanie bez jakiegokolwiek przywitania. Znali się już wystarczająco długo. Wiedział, że jego „ostatnia deska ratunku” – jak mawiał – się nie obrazi.

– Co to znaczy? – zapytał, gdyż słyszał, ale wolał się w takich sytuacjach bardziej nie znać, niż znać.

– Zgrywasz się. Zawsze tak robisz, gdy chodzi o jakąkolwiek specjalistyczną wiedzę. Mam zajebiście niski poziom kortyzolu. Krytyczny. Od miesięcy budzę się rano bez sił. I idę walczyć – cele, sprawy, klienci, sukcesy, budżety, całe to kurewstwo. Tylko, że walczę bez sił. Rano mam kortyzol tak niski, jaki powinien być wieczorem. Jaki jest wieczorem nie wiem. Kobieta, która interpretowała wynik mówi, że zapewne jestem nocnym markiem, rano jestem zmęczony, a wieczorem mam przypływ sił i energii do działania. A to – jej zdaniem – jeszcze bardziej zaburza pracę całego organizmu.

– Co z tym zrobisz? – zapytał, gdyż nigdy nie dawał rozwiązań, zawsze oczekiwał, że rozwiązanie przyniesie klient. I zawsze przynosił.

– No jest masakra. Mam jeść cztery posiłki dziennie: białka – węgle – białka – węgle, mam przestać pić kawę, pić różne zioła na obniżenie tego czy tamtego i polepszenie trawienia. Mam poważne zaburzenia w całym organizmie, problemy z odpornością, regeneracją i walką ze stanami zapalnymi. Zacząłem rozumieć dlaczego mnie ciągle coś napierdala. Po porostu nie mam kortyzolu do walki. Nawalczyłem się w życiu, wyczerpałem nadnercza i teraz jest tam pustynia. No i przez to bywam drażliwy, przemęczony, uraźliwy, czasem wybuchowy, choć wiesz …

– Co wiem?

– No, że ja nie wybucham, bo od dziecko mi nie wolno być złym i wyrażać złych emocji.

– No tak, przerabialiśmy to – przytaknął – coś się zmieniło?

– Tak, wyrażam złość, ale są tacy, którym to nie odpowiada i uważają, że ich atakuję. Mam koncepcję, że tłumię od dziecka złość, gniew i to powoduje wyczerpanie tych nadnerczy.

– Co masz na myśli? – znów pytał, jak gdyby nigdy nic nie przeczytał i nie miał żadnej wiedzy. Wiedział, że jego przekonania, czy przekonania literatury fachowej, wcale nie muszą być przekonaniami klienta. Klient może mieć inny software, wierzyć w coś zupełnie innego i ta wiara może w nim działać bardziej, niż przekonania kogokolwiek.

– Nie pozwalano mi się gniewać. Cokolwiek działo się w moim życiu źle, musiałem tłumić złość i gniew. Umierali mi bliscy, słyszałem „nie płacz, nie smuć się, nie złość się”, tępili mnie nauczyciele, nie miałem prawa nic powiedzieć, kłócili się rodzice, musiałem zagryzać zęby, potem w życiu zawodowym zagryzałem je już notorycznie. Zero prawa do złości. Zero prawa do gniewu. Cały ten syf związany z przeżywaniem trudnych chwil zostawał we mnie. Wszystko się to we mnie kisi od lat. Każde jednostkowe przeżycie. Przez pewien czas je zapijałem. W innych okresach do tłumienia służyły mi kobiety i seks, choć słowo służyły jest tu zajebiście nie na miejscu – wytłumaczył się, jakby ktokolwiek go oceniał – w jeszcze innych fajki. Cokolwiek stało się trudnego, to zamiast rzucić parę kurw, pozłościć się, podnieść głos, musiałem zajarać. Jednego, potem dwa, aż się kończyło na paczce dziennie. Miałem też lepsze okresy, gdy do wyładowywania złości służył mi sport. Mogłem się wyżyć na rowerze. Problem w tym, że wówczas jeszcze bardziej wyczerpywałem organizm. Organizm na rezerwach, wykończony przepalaniem wewnętrznego gniewu i nienawiści, nie może spalać dodatkowo energii, bo jest jeszcze bardziej wyczerpany.

Nie przerywał. Słuchał. Wiedział, że klient musi się wygadać, ponazywać rzeczy i procesy, które się w nim dzieją. Tak się zaczyna zdrowienie. Wiedział, że jego klient zaczyna zdrowieć, dociera do sedna.

– Potrzebuję zwolnić, wyciszyć się, zacząć wcześnie spać, a przede wszystkim pozwolić sobie na wyrażanie złości. Mieć prawo do mówienia „złoszczę się”, „czuję się podenerwowany”, „odczuwam irytację” itp. Mam kurwa wrażenie, że wszyscy wokoło mi zabraniają. Ludzie, gdy mówię im, że jestem zły, uważają, że jestem zły na nic i zabraniają mi złości. Pytają mnie jak nauczycielka „dlaczego jesteś zły?”. A co ich to kurwa obchodzi? Mam prawo być zły, przeżyć złość, żeby ją poczuć, przepuścić przez ciało, wypluć i zrozumieć, co się we mnie dzieje. Takie dlaczego jest mega irytujące – „dlaczego się złościsz?”. A czym to się różni, od dlaczego nie pozmywałeś naczyń, dlaczego nie odrobiłeś lekcji, dlaczego grasz na komputerze, dlaczego…, dlaczego… dlaczego? Mam ochotę krzyknąć „dlaczego używasz dlaczego do kurwy nędzy?”.

– Może powinieneś…

– Może powinienem, ale mi nie wolno. W świecie ludzi świętych nie wolno kląć i podnosić głosu. Bo to jest zajebisty grzech. Więc lepiej umrzeć na zgryzoty świętym, bo z lekkim ciałem to tylko do piekła.

– Świecie ludzi świętych?

– No tak. Wszystko co ludzkie jest grzechem! Byzkanie, prezerwatywy, złość, nieumiarkowanie w jedzeniu, zazdrość itp. Czegokolwiek nie zrobisz masz zajebiste poczucie winy, bo od dziecka ci mówią, że to grzech. Złość, która jest naturalna jak sranie, jest grzechem.

– Rozumiem.

– Serio?

– No tak. Rozumiem co do mnie mówisz?

– A przekonuje Cię to?

– A chcesz mnie przekonać?

– Chcę, a może chcę Ciebie przekonać, żeby siebie przekonać.

Uśmiechnął się. Ludzie zawsze przekonują innych, gdy nie mają pewności. Gdy wiedzą, milczą, bo wiedzą.

– Czego chcesz?

– Chcę nauczyć się panować nad gniewem, złością, agresją, wściekłością, tym dzikim, nieokiełznanym wierzchowcem, który jest we mnie. Nie nauczyli mnie tego rodzice, nie nauczyli mnie tego nauczyciele, nie nauczył mnie nikt. W tym temacie jestem małym dzieckiem, małym Krzysiem, który zagryza poduszkę i cierpi na bruksizm, któremu nie wolno głośno powiedzieć „stop do kurwy nędzy, nie chcę już na ten temat rozmawiać”.

– Co Ci da to panowanie?

– Spokój wewnętrzny, a przede wszystkim zdrowie. Dowiedziałem się, że mój organizm jest wyczerpany i zrujnowany, że im bardziej to sobie robię, tym bardziej będę wybuchać i reagować drażliwie. To błędne koło.

– Ok, zapraszam Cię do ćwiczenia, ale najpierw, zróbmy – jeśli oczywiście chcesz – wprowadzenie czyli ćwiczenie relaksacyjne, które pozwoli Ci zrównoważyć energię w Twoim ciele.

– Jasne.

– Zapraszam…


‼️Jeśli zaciekawiła Cię ta historia, znasz kogoś, komu może pomóc, udostępnij proszę‼️

Jeśli potrzebujesz mojej pomocy, napisz:

adam @ sornek.pl

lub fundacja @ ambicje.org

Prawa autorskie:

© 2020, Adam Sornek, Fundacja „Ambicje.org”

Twój największy dar

Twój największy dar

edukacja Twój największy darCoś sprawia, że jednym się udaje, innym nie. Komuś wychodzi, komuś innemu nie. Ten ma, tamten nie ma.... U kogoś sukces, u kogoś innego porażka. Olga Tokarczuk wie o co chodzi, zna odpowiedź. Do tego stopnia uważa ją za klucz, że dzieli się...

Tak zwani „nauczyciele” prawników…

Tak zwani „nauczyciele” prawników…

edukacja Tak zwani "nauczyciele" prawnikówSesja „1 na 1”. Klient - krótko mówiąc - jest człowiekiem - prawnikiem w poszukiwaniu sensu swojej zawodowej drogi... W pewnym momencie, na jedno z pytań odpowiada, że gdy zaczynał edukację - od pierwszego dnia studiów -...

Mentor to za mało…

Mentor to za mało…

Mentoring prawnika Mentor to za mało...Mentor mówi co masz robić - ma wiedzę, narzędzia, sprawdzone sposoby i techniki. Przychodzisz na sesję i mentor Cię prowadzi. Tak jak nauczyciel perkusji - znany bębniarz - prowadzi swojego ucznia. Tak jak znany polski piłkarz z...

KOŁO FORTUNY

KOŁO FORTUNY

Reprezentujesz jakiś model spojrzenia na swoje życie i na wszystko inne co Cię otacza. Twoje oczy, twój rozum, pewnie też serce jakoś patrzą na wszystko dookoła. Oceniasz, etykietujesz rzeczywistość i masz przez to jakiś pogląd na to czym jest twoje życie i czym jest...

ZACZYNAJ PRAWNIKU OD DLACZEGO?

ZACZYNAJ PRAWNIKU OD DLACZEGO?

PRZYCHODZI BABA DO LEKARZA, A CHŁOP DO PRAWNIKA CZYLI OPOWIEDZ MI KLIENCIE O SWOJEJ RECZYWISTEJ POTRZEBIE I MOTYWACJI Wczoraj byłem u Wojtka Herry @Wojciech.Herra. Gadaliśmy o rozwodach, pandemii, książce „Przepis na rozwód. Jak się rozwieść po ludzku?”, którą - gdy...

Znienawidzony dźwięk dzwonka

Znienawidzony dźwięk dzwonka

Wczoraj miałem sesję coachingową z Panią mecenas i nagle, ni z gruchy, ni z pietruchy - przy okazji rozmowy na temat (tak zwanego) „worklife balance” - zadałem jej pytanie: „jak często zmieniasz dzwonek w swoim telefonie?”. Zmianę dzwonka w telefonie podałem jako...

Ta sprawa jest do wygrania!

Ta sprawa jest do wygrania!

- Dzień dobry Panie Mecenasie, to są dokumenty o których rozmawialiśmy i o które Pan prosił - powiedział klient zaraz po wejściu do gabinetu. Widzieli się z mecenasem tydzień wcześniej, dokładnie wówczas zrelacjonował sprawę, miał tylko przynieść „papiery i dowody”. -...

Mecenasie, czy ostrzysz siekierę?

Mecenasie, czy ostrzysz siekierę?

Walczyłem w swoim życiu o przetrwanie, które miała mi zapewnić renta rodzinna po świętej pamięci rodzicach. Nie mogłem się dostać na psychologię, gdyż w technikum mechanicznym, które kończyłem, nie było lekcji biologii. Nie wpadłem na to, by się jej nauczyć „poza...

Prawniku, na ile się wyceniasz? Ile jesteś wart?

Prawniku, na ile się wyceniasz? Ile jesteś wart?

Często zdarza się tak, że prawnik z którym pracuję cierpi, ponieważ pomimo ogromnego nakładu pracy, wiedzy, doświadczenia, uczciwości, rzetelności i poświęcenia swojej profesji nieomal całej energii życiowej, nie zarabia tyle, ile by oczekiwał. To zaś powoduje...

Kiedy zespół kancelarii się rozpada…?

Kiedy zespół kancelarii się rozpada…?

Często można zaobserwować sytuacje, w których jakieś nazwisko znika z nazwy spółki prawniczej. Ktoś wypada, następuje jakiś rozpad albo rozkład zespołu kancelarii. Bywa i tak, że odejście jednego, powoduje całkowity rozłam Zespołu na części. Ostatnio pisałem o...

Prawniku: posłuchaj Zespołu, on zna rozwiązanie

Prawniku: posłuchaj Zespołu, on zna rozwiązanie

Ostatnio prowadziłem warsztat coachingowo - mentoringowy dla jednej z kancelarii (Zespół pow. 15 osób). Określiliśmy cel warsztatu (i cel Zespołu), efekt, który jest pożądany oraz ustaliliśmy kontrakt w grupie. Po około godzinie pracy wiedziałem, że tym konkretnym...

PRACOHOLIZM I PERFEKCJONIZM CZYLI RYSY

PRACOHOLIZM I PERFEKCJONIZM CZYLI RYSY

To była czwarta sesja, czwarte spotkanie. Wiedział już jak pracuje coach, z czym to się je. Początkowy opór już zelżał, złagodniał. W jakimś sensie polubił swojego „trenera”, choć nie o trening w tym wszystkim chodziło. Zdał sobie też sprawę, że to nie jest spotkanie...